Większość ludzi nabiera przekonania o swojej wyjątkowości już po pierwszym występie w telewizji. To raczej stała reguła. Wyznanie Iwony Pavlović raczej więc nie dziwi.
Już nie jestem tą samą osobą, którą byłam 6 lat temu i nie dlatego, że się zmienił mój charakter, ale moje życie się zmieniło - wyznaje w rozmowie z Faktem. Jestem inaczej postrzegana, stałam się osobą rozpoznawalną, popularną. Myślę też, że stałam się lepszym człowiekiem. Nie znaczy to, że kiedyś byłam złym, ale gdy się jest osobą popularną, jest się na świeczniku, nie wypada być niegrzeczną. Popularność zobowiązuje.
Złagodniałam i nabrałam dystansu do siebie. Kiedyś wydawało mi się, że jestem pępkiem świata. Gdy stałam się rozpoznawalna wiem, że to jest płytkie. W wakacje w Kołobrzegu rozdałam 3 tysiące autografów, zrobiłam setki zdjęć z ludźmi - wyznaje skromnie. To cudowne gdy podchodzą i mówią – pani Iwonko kocham panią, to są dziewczyny, kobiety, mężczyźni. Tego można mi zazdrościć.
Twierdzi, że pozazdrościć można jej też męża. Taktownie nie wspomina o synu, siedzącym obecnie w więzieniu ze współudział w okrutnym zabiciu człowieka na ulicy. Człowieka, który osierocił dziecko. Zobacz: Pasierb Pavlović zdołowany więzieniem...
Muszę podziękować mojemu mężowi - mówi Iwona. Przy każdej edycji mi mówił: "Iwonka dzisiaj jesteś, jutro cię może nie być, pamiętaj o tym, to jest show biznes".