Pobicie przez Chrisa Browna było największym medialnym skandalem w karierze Rihanny. Piosenkarka zrobiła sobie po tym kilka miesięcy przerwy, zaszyła się w studiu nagraniowym i wróciła z bardzo mrocznym wizerunkiem i odważną płytą, Rated R, na której śpiewała o zdradzie, toksycznych związkach i zemście.
Wygląda na to, że gwiazda poradziła sobie z tymi uczuciami. W wywiadzie dla najnowszego numeru Esquire wyznaje, że wybaczyła swojemu oprawcy, a nawet że... cieszy się z jego ostatnich sukcesów.
Wybaczyłam mu. Nienawidzenie go zajmowało zbyt dużą część mojego czasu. Miałam w sobie zbyt duże pokłady gniewu – mówi piosenkarka. Jestem bardzo podekscytowana, że radzi sobie coraz lepiej. Nigdy nie mogłabym mu życzyć źle. Nigdy tego nie robiłam. Jego nowa płyta jest świetna. To nieprawdopodobne, jak się po tym wszystkim podniósł. Nawet po tym, gdy wydawało się, że cały świat obrócił się przeciwko niemu. Jestem jego fanką i zawsze byłam.
Niestety dla niego, jego grono fanów mocno jednak stopniało. Jak myślicie, czy facet który pobił i duził swoją dziewczynę powinien być idolem, nawet gdy ona nadal jest jego "fanką"?