Relacje Olgi Frycz i jej ojca, Jana, nigdy nie należały do udanych. Oldze trudno było wybaczyć ojcu, że porzucił jej matkę i rodzinę dla innej kobiety. Nie przeszkodziło jej to oczywiście kilka lat później osobiście przyłożyć się do rozbicia małżeństwa Ilony Ostrowskiej i Jacka Borcucha. To chyba pozwoliło jej nieco lepiej zrozumieć motywacje ojca, bo teraz ma do niego pretensje głównie o to, że spiskował przeciwko niej, uniemożliwiając dostanie się na studia aktorskie. Spiskował całkiem dosłownie.
Olga podejrzewała to od dawna (zobacz: Olga Frycz ma żal do ojca), ale dopiero jakiś czas temu przypadkiem wyszło na jaw, że miała rację. Kiedy na planie _**Domu nad rozlewiskiem**_ spotkała się z grającą jedną z ról dziekan krakowskiej szkoły teatralnej, Agnieszką Mandat, temat powrócił.
_**To ojciec Olgi poprosił Agnieszkę, by oblała jego córkę**_ - potwierdza w rozmowie z tygodnikiem Rewia znajomy Jana Frycza. Bardzo nie chciał, żeby została aktorką, ale nie przewidział, że ona i tak postawi na swoim.
Spotkanie pani dziekan z oblaną kandydatką na studentkę nie wypadło zbyt dobrze.
Kiedy Olga grała sceny z Agnieszką Mandat, była bardzo zdenerwowana - mówi osoba z ekipy serialu. Sprawiała wrażenie zastraszonej uczennicy, a po skończonej pracy szybko uciekała z planu. Z panią profesor chyba nigdy nie zamieniła prywatnie nawet jednego słowa w przerwie między zdjęciami do serialu.
Na pewno humoru nie poprawiła jej wieść, że w czasie gdy ona pracowała na Mazurach, jej ojciec starał się o zwolnienie jej z pracy przez producentów filmu Sanktuarium... Skutecznie wybił im z głowy pomysł zaangażowania Olgi, stawiając warunek: albo ona albo on. Zobacz: Frycz "boi się konkurencji" w postaci własnej córki?
Nadal nie możemy zrozumieć, co powoduje dorosłym mężczyzną do takiego upokarzania własnej córki. Może jej nie pomagać, ale po co utrudnia jej życie? Wyobrażacie sobie mieć takiego ojca?