W najnowszym wpisie na swoim blogu Sara May, nazwana przez Michała Wiśniewskiego "wszechwiedzącą suką", zrecenzowała najnowsze płyty Dody, Natalii Lesz, Ramony Rey i Sylwii Grzeszczak. Jak zapewne się domyślacie, żadna z nich nie zasługuje jej zdaniem na miano piosenkarki. Wszystkie cztery dziewczyny, które w przeciwieństwie do Katarzyny Szczołek zaistniały na rynku muzycznym i listach przebojów, zrobiły jej zdaniem karierę dzięki pokazywaniu cycków lub kasie tatusia.
Na pierwszy ogień Szczołek bierze Grzeszczak:
Ona nie ma najważniejszego - stylu. Sylwia jest drugą Gosią Andrzejewicz, tyle że troszeczkę starszą i ciut mądrzejszą. Sepleni, ma problemy z intonacją i ubogi wachlarz technik wykonawczych.. Stosuje podobne formy wyrazu jak Patrycja Markowska czyli dużo chce, a mało może.
Następnie przechodzi do recenzji 7 pokus głównych Rabczewskiej: _**Nie warto nią sobie dupy zawracać. Dwa kawałki dobre, reszta syf**_. Obrywa się także Ramonie Rey, która pomimo, że oryginalna to jej zdaniem i tak "na razie nie można tego co robi sklasyfikować w kategoriach śpiewu".
Najostrzej Szczołek krytykuje Natalię Lesz, która pracowała nad swoją nową płytą pod okiem specjalistów ze Stanów Zjednoczonych. Oto co niedoszła radna pisze o płycie That girl:
To pieniądze śpiewają, a nie Natalia. Słychać, że pracowano nad każdym dźwiękiem, nad każdą nutą, nad każdą sylabą. Dłubanina i szczegółowe poprawianie doprowadziły do tego, że nie słychać, że Lesz nie potrafi śpiewać. Naprawdę szacun dla producentów.
Taka Lesz to szkodliwe społecznie zjawisko - jest przykładem na to, że wszystko można kupić - gazety, radia, opinie. Nie trzeba nic umieć, bo po co? Pieniądze wystarczą. Ma to zły wpływ na młodzież, która utrwala w sobie przekonanie, że to nie praca, edukacja, wiedza, zdolności mogą doprowadzić do sukcesu. Wystarczy być tępawą córeczką bogatego tatusia i kupić sobie karierkę.
Po wpisie Sary czuć jak zwykle, że jest osobą, której dużo w życiu wyszło i nikomu nie zazdrości :)