Dzielna Hanna Lis postanowiła stanąć w obronie swojego krytykowanego męża. Co prawda nie tak spektaklularnie jak on kiedyś bronił jej (zobacz: "Haniu, jestem z Ciebie dumny!" (ZDJĘCIA)), ale to chyba znak czasów. Bezrobotna dziennikarka postanowiła użyć do tego Facebooka. To obecnie najmodniejszy sposób rozwiązywania najbardziej palących problemów. Za taki Hanna Lis uznała profil antyfanów jej męża, zrzeszonych pod chwytliwą nazwą : "Wkurwia mnie Tomasz Lis".
Zdążyli już wyrazić swoją niepochlebną opinię na temat sposobu prowadzenia programu _**Tomasz Lis na żywo**_, wytykając prowadzącemu lekceważący stosunek wobec zaproszonych gości . Burza rozpętała się po rozmowie Lisa z zaproszonym do studia Jarosławem Kaczyńskim.
I wtedy Hani puściły nerwy.
Coś słabo Wam ta strona idzie - napisała kpiąco, po czy zacytowała słowa Stanisława Lema: "Gdyby nie internet, nigdy bym się nie dowiedział, że na świecie jest tylu kretynów."
A nie lepiej byłoby założyć jakąś konkurencyjną grupę? Macie jakiś pomysł, jak mogłaby się nazywać? :)