Maciej Iłowiecki, dziennikarz i do niedawna członek Radę Etyki Mediów, dołączył właśnie do grupy walczących przeciwko obecności Adama Darskiego w telewizji. I to w sposób dość dramatyczny. W geście protestu opuścił radę, gdyż jego zdaniem REM było zbyt pobłażliwe wobec Nergala, który "publicznie szydzi z symboli religijnych".
Nie mogę i nie chcę tolerować chamstwa w żadnej postaci, co czyni Rada wobec niejakiego Nergala. Jego przydomek "Holocausto" jest wyrazem antysemityzmu - obraża Żydów żyjących i tych, którzy zostali wymordowani, a także tych, którzy zginęli z nimi i za nich - czytamy w oficjalnym oświadczeniu Iłowieckiego.
Iłowiecki oskarża także Tomasza Lisa i innych dziennikarzy, którzy poparli prawo lidera zespołu Behemoth do pozostania w jury The Voice of Poland lub negatywnie komentowali naciski na TVP ze strony Kościoła.
Rada usprawiedliwia wszelkie ich zachowania i nie chce potępiać rozpanoszonego plotkarstwa i donosicielstwa, agresji, stronniczości i zaniedbywania powinności edukacyjnych, co uważam za jej podstawowy obowiązek - mówi były członek REM.
Na ataki Iłowieckiego zareagował przewodniczący Rady Etyki Mediów, Ryszard Wańkowicz, który powiedział w komentarzu dla TVN24:
Rada nie jest od tego, by moralizować i pouczać dziennikarzy z poczuciem wyższości, ale od kontroli, czy nie doszło do złamania zasad etyki. Jeśli nie, nie piętnuje dziennikarzy i wskazuje autorom skarg, że są w błędzie.
Dodał także, że przed dramatycznym opuszczeniem Rady Iłowiecki nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń wobec sprawy byłego narzeczonego Dody.