Wszelkie prognozy ekonomiczne wskazują, że czeka nad druga fala kryzysu. Na całym świecie ludzie organizują protesty, mające na celu zmuszenie rządów do wyciągnięcia konsekwencji wobec banków i korporacji, a nie zwykłych obywateli. W Europie jest to zapoczątkowany w Hiszpanii ruch Oburzonych, w Stanach Zjednoczonych - ruch Okupuj Wall Street.
Jak często w takich sytuacjach, z protestującymi solidaryzują się celebryci. Jest to przecież świetny sposób na promocję. Zapewne tak pomyślał Kanye West, który zjawił się na Wall Street w Nowym Jorku w zeszłym tygodniu. Jak donoszą amerykańskie media, miał na sobie ubrania warte łącznie... 30 tysięcy dolarów!
Jeżeli Kanye chce protestować przeciwko chciwości korporacji, nie powinien chyba pokazywać się tam w koszuli od Givenchy za 355 dolarów z krawatem od Alexandra Wanga za 82 dolary, dżinsach od Balmaina za 890 dolarów, bransoletce Love za 5575 dolarów oraz w Roleksie za jedyne 23,5 tysiąca dolarów - komentuje złośliwe Star Magazine. Zapewne uznał, że to świetny, codzienny strój pasujący do idei strajku.
Najwyraźniej Kanye chciał pokazać, że jest w tych 99% zwykłych, szarych Amerykanów, którzy na własną rękę muszą radzić sobie ze skutkami załamania finansowego. Następnym razem będzie jednak musiał trochę dokładniej przejrzeć swoją garderobę...