Wprawdzie Marcin Dubieniecki w wyniku przekroczonej liczby punktów karnych stracił prawo jazdy, nie zamierza jednak zrezygnować z prowadzenia auta. Jak sam pochwalił się w SMS-ie wysłanym do redakcji Faktu, będzie odtąd posługiwał się zagranicznym dokumentem.
Jeździć będę bo mam rezydenturę innego państwa i prawo jazdy. Pozdrawiam - napisał jak zwykle pewny siebie.
Zdaniem rzecznika komendanta głównego policji, Mariusza Sokołowskiego, byłoby to niezgodne z prawem.
Jeśli osoba straciła uprawnienia do kierowania pojazdami, to podobny dokument, tyle że z innego kraju, jej do tego nie uprawnia - wyjaśnia w tabloidzie. Jeśli nadal jeździ autem, łamie prawo. Grozi jej mandat i skierowanie sprawy do sądu.
Być może Marcin Dubieniecki nie należał do szczególnie pilnych studentów na wydziale prawa, skoro o tym nie wie. Najważniejszy jest jednak styl, w którym walczy z drogówką, chwaląc się przy okazji, że obowiązują go jakieś inne zasady. Zjedna mu to z pewnością kolejnych sympatyków.