W zamieszaniu, jakie towarzyszło jego pracy w chrakterze jurora programu muzycznego Dwójki, główny bohatery afery zachowywał się dotąd tak, jakby sprawa w ogóle go nie dotyczyła. Dopiero teraz w RMF FM wyjaśnił słuchaczom, że "nie jest koniem". Zobacz: "Prezes nie może wymagać ode mnie, żebym klęczał!"href="https://www.pudelek.pl/artykul/35928/prezes_nie_moze_wymagac_ode_mnie_zebym_kleczal">
Wyglada jednak na to, że nadrabia miną, bo w gruncie rzeczy, jak twierdzi Fakt, bardzo przejmuje się całą sytuacją. Do tego stopnia, że podobno obiecał producentowi programu, firmie Rochstar, która zresztą ofiarnie go broni, oraz szefom Dwójki, że na wizji będzie trzymał język na wodzy. Zobowiazał się, że podczas nagrań na żywo powstrzyma się od wszelkich niemerytorycznych uwag, a także zacznie zwracać baczniejszą uwagę na swoje zachowanie poza planem. Czyli nie będzie już chwilowo przebierał się za księdza i "uzdrawiał kalekich".
Najwyraźniej naprawdę zależy mu na tej pracy. Zresztą trudno było tego nie zauważyć.