A jednak... Trzy miesiące po śmierci Amy Winehouse, po niezliczonych spekulacjach i zapewnieniach jej rodziny, że była "czysta" i wolna od uzależnień wiemy już, co doprowadziło do tak tragicznego końca życia 27-letniej piosenkarki. Zgodnie z ostatnimi, szczegółowymi wynikami autopsji, przyczyną śmierci było zatrucie alkoholowe.
Spożyła taką ilość alkoholu, która sprawiła, że jego poziom w organizmie wynosił 416 miligramów na decylitr krwi, co oznacza, że przekroczyła pięciokrotnie dopuszczalną jego dawkę - mówi w rozmowie z dziennikarzami Suzanne Greeway z biura prokuratora. Taki poziom spowodował zatrucie i doprowadził do przedwczesnej, nagłej śmierci**.**
Po przeliczeniu - oznacza to, że miała we krwi ponad 4,1 promila alkoholu! Dopuszczalna dla kierowców dawka w Wielkiej Brytanii wynosi 0,8 promila. Taka ilość mogła wywołać zatrzymanie akcji serca, kłopoty z oddychaniem i śpiączkę.
Greenway dodała również, że policjanci znaleźli w mieszkaniu gwiazdy trzy butelki po wódce - dwie duże i jedną małą.
Rodzina Winehouse jak na razie nie wydała żadnego oświadczenia w tej sprawie.