W poniedziałek pisaliśmy o smutnej historii starszego rodzonego brata Madonny. Doświadczony przez los Anthony Ciccone wylądował pod mostem. Dosłownie. Od przeszło roku jest bezdomny i mieszka pod mostem w Traverse City w stanie Michigan. Tymczasem jego siostra ma wszystko, opływa w luksusy, a jej fortunę szacuje się na ponad pół miliarda dolarów. Anthony nie oczekuje jednak od niej pomocy i nie dziwi go, że jej od niej nie dostaje.
Proszę zapytać moją rodzinę, dlaczego tak skończyłem – mówi w wywiadzie z The Sun. Nie miałem do czynienia z Madonną od wielu lat. Wątpię, żeby interesowały ją moje problemy. Jedynym powodem, dla którego ludzie się mną interesują jest to, kim jest moja siostra. Mógłbym opowiedzieć wiele historii z jej życia, ale tego nie zrobię. Ona nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Ma swoje życie.
Anthony opowiedział również, jak przez lata próbował znaleźć dla siebie zajęcie. Tułał się po całych Stanach Zjednoczonych i imał się różnych prac. Kryzys przyszedł, gdy zaczął pracować dla swojego ojca.
Bycie bezdomnym jest ciężkie, ale nie mam gdzie się udać. Mieszkałem kiedyś na Manhattanie, w East Village – wspomina. Później przeniosłem się do Hollywood, gdzie pracowałem na planie filmów jako stolarz. Następnie wróciłem do Michigan, by pracować w winiarni naszego ojca. Wtedy wszystko zaczęło się psuć. Jestem czarną owcą tej rodziny. Ponad rok temu ojciec kazał mi się wynieść.
Ciccone zapewnia, że nie zależy mu na litości siostry i nie oczekuje, że wyciągnie do niego pomocną dłoń. Ich kontakt urwał się wiele lat temu.
Nigdy nie poprosiłbym Madonny o pieniądze. Dlaczego miałbym to robić? Mamy ze sobą mało wspólnego. Nigdy nie mieliśmy dobrego kontaktu. Nawet w latach 80., gdy mieszkałem w Nowym Jorku, a ona przeniosła się tam, by szukać sławy.
Przykro patrzeć, w jakich warunkach żyje brat jednej z najbogatszych gwiazd na świecie. Mogłaby mu chyba pomóc. Przynajmniej żeby nie mieszkał pod mostem... Wystarczyłoby przekazać mu trochę pieniędzy. Kosztowałoby ją to mniej niż kosztuje jej jedna torebka Hermes Birkin.