Ewa Minge próbuje zrobić karierę za granicą prezentując nowe kolekcje i wysyłając swoje kreacje gwiazdom. Wydaje się jednak, że prędzej trafi do zagranicznych gazet dzięki swojej coraz oryginalniejszej twarzy. Czy będzie kolejnym "fenomenem" komentowanym w prasie na Zachodzie, a naszym "towarem eksportowym"? Wydaje się to coraz mniej pożądane.
We wczorajszym odcinku Top model oczom widzów ukazał się dość zabawny widok. Minge była jedną z osób ze świata mody, z którymi porozmawiać musiały uczestniczki show. Zwróciliście uwagę, że coś jakby spuchła...
Przypomnijmy, że niedawno projektantka próbowała wyśmiewać komentarze o swoich przeróbkach twarzy. Twierdziła, że ludzie oskarżają ją o... rozstawienie sobie oczu. O niczym takim nie słyszeliśmy, to byłby chyba zresztą jej najmniejszy problem. Minge nie komentuje w ogóle tego, co widać na pierwszy rzut oka :)
Jak sądzicie, ile lat brakuje jej, żeby wyglądała jak słynna "Kobieta-Kot", Jocelyn Wildenstein? Widzicie już jakieś podobieństwo?