Wprawdzie o tym, że gdańska Okręgowa Rada Adwokacka wszczęła w jego sprawie postępowanie Marcin Dubieniecki wiedział od maja tego roku, jednak ta wiedza w żadnym stopniu nie wpłynęła na jego zachowanie. Być może uznał, że skoro postępowanie wyjaśniające dotyczy jego kontaktów z gangsterem "Słowikiem" oraz ubliżania przez telefon to nikt nie zwróci uwagi na to, że w międzyczasie kilkakrotnie złamał przepisy kodeksu drogowego, a także zapowiedział, że jeszcze nie raz je złamie. Przypomnijmy: Dubieniecki: "Dalej będę prowadził!"
Jak wyjaśnia rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji, taka deklaracja to nic innego, jak publiczne przyznanie się do zamiaru popełnienia wykroczenia.
Jeśli ktoś stracił uprawnienia do kierowania pojazdami, to podobny dokument, tyle że z innego kraju, nie uprawnia do jazdy - mówi Mariusz Sokołowski. Grozi za to mandat i skierowanie sprawy do sądu.
Biorąc pod uwagę nieustającą pomysłowość Dubienieckiego raczej nie wydaje się możliwe, by Okręgowej Radzie Adwokackiej udało się za nim nadążyć i na bieżąco rozpatrywać jego przewinienia. Na pierwszym posiedzeniu, które, jak informuje tygodnik Twoje Imperium, odbędzie się tuż po Wszystkich Świętych, sąd dyscyplinarny zajmie się kontaktami Dubienieckiego ze światem przestępczym. Grozi mu za to upomnienie lub usunięcie z palestry. Oczywiście ten drugi wariant za jednym zamachem załatwiłby kwestię lewego prawa jazdy.