Rodzina Kardashianów nie spodziewała się chyba, że spadnie na nią aż taka krytyka po ogłoszeniu planów rozwodowych Kim. Media w Stanach Zjednoczonych bezlitośnie rozprawiają się z żądną sławy i rozgłosu gwiazdą reality show. Jej kariera może wkrótce wisieć na włosku. Z pewnością za kulisami trwają dyskusje, jak ratować jej wizerunek. Najpewniej dlatego Kardashian odwołała swoje zobowiązania i zerwała kontrakty. W końcu walczy o kilkadziesiąt milionów dolarów zysku rocznie.
Kim poleciała kilka dni temu do Australii, by wziąć udział w kilku imprezach. Za pojawienie się na każdej z nich zażądała 150 tysięcy dolarów. Jednak zarabianie takich pieniędzy, gdy za oceanem trwają przygotowania do sprawy rozwodowej, nie wygląda najlepiej. Kardashian w ostatniej chwili odwołała występy, wsiadła w prywatny odrzutowiec i wróciła do Stanów Zjednoczonych.
_**Powiedziała nam, że nie jest w stanie pracować i musi się zająć sobą**_ - mówi informator Us Weekly.
Nazwalibyście pokazywanie się na imprezach pracą? Jak myślicie, czy to początek jej końca? Zniknie tak, jak jej dawna koleżanka Paris Hilton, która, by zarobić, musi odwiedzać Polskę?