Przedszkolne podchody gwiazd TVN-u trwają w najlepsze. Jeszcze niedawno wydawało się, że Kinga Rusin i Dorota Wellman zakopały topór wojenny. Na gali przyznania Wiktorów pozowały nawet ostentacyjnie do wspólnych zdjęć. Okazuje się jednak, że tylko na polecenie z góry. I z zaciśniętymi zębami.
Rusin wbija Wellman szpilę twierdząc, że pogratulowała koleżance nagrody nie z szacunku do niej, a z... szacunku do osób, które ją jej przyznały.
Trzeba gratulować, bo nagrody są przyznawane przez pewną kapitułę – mówi Rusin. Akademia telewizyjna składa się z osób, które o telewizji wiedzą wszystko i to po prostu jest z szacunku dla tych osób, dla ich dorobku i tyle.
Jak donosi Na żywo, to Edward Miszczak wymógł na obu gwiazdach, by udawały przed fotoreporterami, że darzą się szacunkiem:
Dyrektor programowy TVN irytował się, że jego podopieczne zachowują się jak dzieci okładające się łopatkami w piaskownicy, a ich potyczki psują wizerunek stacji. To on podobno zasugerował Rusin, by wyciągnęła do rywalki rękę.
Rusin nadal nie może wybaczyć Wellman, że ta ośmieliła się publicznie wyśmiać jej debiut "pisarski".
Krytyka Wellman dotknęła ją boleśniej, niż sama jest skłonna się do tego przyznać – mówi osoba z otoczenia Kingi. Szczególnie, że przed całą książkową aferą Kinga szczerze lubiła Dorotę i dlatego nie spodziewała się takiego ataku z jej strony.
Dobrze, że udało się przynajmniej uciszyć Kuźniara... Zabawne, że Kinga nie bierze w ogóle pod uwagę tego, że wszyscy mogą mieć rację. Szykuje podobno już kolejne dzieło.