Na temat kolejnego aktorskiego występu Edyty Górniak pojawiają się sprzeczne doniesienia. Na łamach magazynu Flesz reżyser serialu Czas honoru zapewnia, że trwają rozmowy w sprawie obsadzenia piosenkarki w roli "silnej kobiety", zaś sama piosenkarka wszystkiemu zaprzecza. Pomimo że Kwieciński twierdzi, że "Edyta jest zainteresowana rolą", w tym samym numerze tygodnika Górniak zapewniła, że faktycznie reżyser próbował namówić ją do współpracy, ale ona nie była zainteresowana.
Rzeczywiście, Kwieciński kilka miesięcy zabiegał o spotkanie ze mną, przekonując, że powinnam być "jego aktorką". Spotkaliśmy się, ale było to kurtuazyjne spotkanie, aby osobiście grzecznie odmówić współpracy. Proponował mi rolę w jakimkolwiek swoim filmie, ale dość jasno odmówiłam. Jestem wokalistką, a nie aktorką. Ja skupiam się na nagrywaniu pięknej muzyki i na produkowaniu dobrych wideoklipów. Nie miałam nigdy ambicji bycia aktorką i startowania w jakichkolwiek castingach. Nie mam poza tym czasu na eksperymenty aktorskie.
Edyta nie zamierza grać w serialach, ale nie wyklucza udziału w drugiej edycji Bitwy na głosy. Najwyraźniej 350 tysięcy złotych przekonało ją, że warto na chwilę odłożyć na bok "nagrywanie pięknej muzyki". Górniak stwierdza, że "trwają rozmowy", ale dobitnie dodaje, że w tym momencie "najważniejsza jest płyta".
Do tej pory ukazały się dwa kawałki z jej nowego krążka, które zostały ostro skrytykowane przez Roberta Kozyrę i Elżbietę Zapendowską. Piosenkarka w ostrych słowach komentuje wypowiedzi swojego byłego faceta i nauczycielki:
Gdyby surową opinię wyraził Kuba Wojewódzki czy Marek Niedźwiecki, myślę że odebrałabym to osobiście. Gdyby tak ocenili to fani, zmieniłabym zawód. Robert Kozyra nie jest krytykiem muzycznym. I z pewnością nie dla niego tworzę muzykę, więc jego opinia nic nie wnosi. Ela Zapendowska z kolei jest krytykiem, ale wyłącznie osób śpiewających w programach rozrywkowych. Jednak choć mówi o sobie, że jest nauczycielem, nie jestem nim, ponieważ nauczać nie potrafi. Umie jedynie często celnie krytykować czyjś potencjał. Nie jest więc dla mnie autorytetem, którego opinię biorę pod uwagę.
Edyta jak zwykle krytykuje tak, żeby maksymalnie zabolało i zaszkodziło. Myślicie, że Zapendowska jej odpowie?