Wczoraj wieczorem sąd w Los Angeles ogłosił wyrok w śledzonym przez miliony ludzi na całym świecie procesie. Conrad Murray, były osobisty lekarz Michaela Jacksona, który "opiekował się" nim tuż przed śmiercią, został uznany winnym nieumyślnego jej spowodowania poprzez podanie zbyt dużej dawki silnego leku znieczulającego, propofolu. Został skazany na pięć lat więzienia, stracił również prawo wykonywania zawodu. Zobacz: Murray WINNY ŚMIERCI JACKSONA!
Jak donoszą amerykańskie media, Murray, który po ogłoszeniu wyroku został niezwłocznie przetransportowany do więzienia, gdzie odbędzie swoją karę, znajduje się teraz pod specjalnym nadzorem. Lekarz jest odizolowany od innych więźniów, którzy mogliby dopuścić się aktów przemocy, i dla własnego bezpieczeństwa przebywa w pojedynczej celi. Służba więzienna ma również zwracać uwagę na jego kondycję psychiczną, aby zapobiec ewentualnej próbie samobójczej.
Ma zapewnione specjalne warunki - mówi informator. Oznacza to, że funkcjonariuszy obowiązują specjalne procedury związane z Murray'em, któremu należy zapewnić prywatność, nie dopuszczać do kontaktu z innymi więźniami i monitorować jego stan psychiczny.
Myślicie, że i wśród osadzonych znajdzie się wielu fanów Jacksona? To może być dla niego długie pięć lat...