Nie wiedzieć czemu Lindsay Lohan uważa się za "spadkobierczynię" Marilyn Monroe, do której regularnie się porównuje - zarówno w wywiadach, jak i sesjach zdjęciowych, w których udaje się jej jeszcze występować. Ta najnowsza, dla Playboya (którą trzeba było wykonać ponownie) również ma być poświęcona legendzie kina. Nawet więcej - "dedykowana Marilyn"... Jak przekonuje menedżer Lindsay, upadła gwiazdka "zrobi wszystko, żeby zdjęcia były wyjątkowe i pełne smaku".
Zachwycony jest również sam Hugh Hefner.
_**Sesja jest pełna klasy**_ - zapewnia. Będzie to hołd złożony zdjęciom, które kilkadziesiąt lat temu Tom Kelly wykonał pięknej Marilyn Monroe.
To nie pierwsza sesja, w której Lohan bardzo chce być jak Marilyn. Kilka lat temu wystąpiła dla magazynu New Yorker, nie pokazała jednak wszystkiego. Tym razem jednak postanowiła schować dumę do kieszeni, podobnie jak majtki - będziemy mogli zobaczyć wszystko...
Przypomnijmy, że LiLo dostanie za rozebranie się 700 tysięcy dolarów. Powinno starczyć na jakiś rok ostrego imprezowania w Hollywood. Dla niecierpliwych mamy poprzednią rozbieraną sesję: