Kontrowersji wokół warszawskiego Teatru Bajka ciąg dalszy. Rozgoryczeni aktorzy domagają się wypłaty swoich pensji za spektakle, w których wystąpili na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy. Prezes zarządu placówki, Grzegorz Biskupski, zniknął wraz z pieniędzmi z biletów na przedstawienia, które już się nie odbędą. Oszukali zostali więc zarówno pracownicy teatru (aktorzy i obsługa techniczna), a także widzowie. Wśród poszkodowanych są m.in. Katarzyna Skrzynecka, Edyta Olszówka i Jerzy Bończak. Zobacz: Aktorzy pozywają Bajkę. 56 spraw w sądzie!
Okazuje się, że osobą, której udało się odzyskać część zaległych wynagrodzeń jest Piotr Gąsowski. Prowadzący _**Taniec z gwiazdami**_ postanowił po prostu nie wychodzić na scenę, dopóki należności nie zostaną uregulowane. Poskutkowało, ale tylko częściowo.
To jest dla mnie niepojęte, to, co się stało. Ja zrobiłem najprostszą rzecz, jaką mogłem zrobić, powiedziałem, że nie wyjdę na scenę, póki nie dostanę pieniędzy - mówi Gąs TVN-owi. Nie miałem już pół roku wypłacanej pensji, więc... Są pewne granice, prawda? I tolerancji i takiej dobrej woli, którą powinny wykazywać strony. Tam się jakieś nieszczęście podziało, ja nie wiem, dlaczego tak się stało, ja nie chcę wnikać. Oczywiście, ja nie dostałem wszystkich pieniędzy, żeby było jasne, ale część przynajmniej i obietnicę. Ale teraz nie widzę szans na odzyskanie ich i macham ręką, bo podejrzewam, że więcej będzie z tego dla mnie nerwów niż korzyści.
Niestety, większość byłych aktorów Teatru Bajka, którzy mieli więcej skrupułów wobec widowni, swoich zaległych pensji raczej nie zobaczy. Jak można było bowiem usłyszeć w niedawnym reportażu emitowanym w Uwadze TVN, długi teatru sięgają kilkuset tysięcy złotych...