W ciągu ostatnich lat Nicole Kidman była wielokrotnie oskarżana o zbyt intensywne korzystanie z dobrodziejstw medycyny estetycznej. Jej twarz, zapewne przez częste fundowanie zastrzyków z botoksu, przypominała zastygłą maskę, niezdolną do wyrażenia jakichkolwiek emocji, kluczowych przecież dla zawodu aktora. Jednak w lutym tego roku 44-letnia gwiazda wyznała, że skusiła się na tego typu zabiegi, ale już z nich zrezygnowała, z czego jest bardzo zadowolona. Zobacz: "Nareszcie mogę marszczyć czoło" (FOTO)"
Niestety, wiele wskazuje na to, że pogoń za dziwnie pojmowanym pięknem okazała się silniejsza. Podczas niedawnego rozdania nagród CMA zaprezentowała się w towarzystwie męża, Keitha Urbana i chyba niemal całkowicie sparaliżowanych mięśni twarzy.
Oczywiście, w jednym z najbliższych wywiadów przeczytamy zapewne, że wszystko to zawdzięcza "dobrym genom, diecie i wysiłkowi fizycznemu"...