Na początku tego roku Kylie Minogue wyspowiadała się ze swoich grzeszków i przyznała, że regularnie robi sobie zastrzyki z botoksu. W tym samym wywiadzie gwiazda zapewniła, że zrozumiała swój błąd i więcej nie podda się zabiegowi paraliżu mięśni twarzy.
Już tego nie robię. Nie zbliżę się nawet do botoksu. Już możecie zobaczyć zmarszczki na mojej twarzy - twierdziła piosenkarka.
Jednak najnowsze zdjęcia Kylie poddają w wątpliwość jej zapewnienia. Zdaniem specjalistów telewizji E! jej twarz wyraźnie nosi ślady świeżych zastrzyków. Podczas programu analizującego twarze gwiazd chirurg plastyczny ocenił, że Minogue miała niedawno także powiększane usta i najprawdopodobniej plastykę brwi.
Minogue, która skończyła 43 lata, ma faktycznie podejrzanie sztuczną, wyprasowaną twarz. Myślicie, że podobnie, jak w przypadku Ewy Minge to też "sprawka genów"?