Marta Kaczyńska nadal ma podobno do swojego stryja żal o to, że publicznie skrytykował jej wybór partnera życiowego. Jarosław Kaczyński dość jednoznacznie dał bowiem do zrozumienia, że według jego oceny, po klęsce małżeństwa, rzuciła się w ramiona pierwszego lepszego mężczyzny, który akurat był pod ręką. Zobacz: Nie przyszła do sztabu, bo "była zbyt zraniona"!
Nietrudno zrozumieć rozgoryczenie prezesa Prawa i Sprawiedliwości, biorąc pod uwagę, że tym mężczyzną okazał się Marcin Dubieniecki, związany ze środowiskami Sojuszu Lewicy Demokratycznej prawnik o dość luźnym podejściu do przepisów. Jednak trudno nie zgodzić się z Martą, że takich spraw raczej nie powinno się omawiać publicznie. Od tamtej pory relacje Kaczyńskiej i jej stryja mocno się ochłodziły. Wprawdzie córka zmarłej pary prezydenckiej nie wycofała swojego poparcia dla prezesa PiS, jednak nie pojawiła się w sztabie w wieczór wyborczy. Była ponoć zbyt zraniona lekturą jego książki. Trudnego zadania pogodzenia rodziny podjęła się babcia Marty, Jadwiga Kaczyńska. Mimo słabego zdrowia, zorganizowała obiad rodzinny, na który zaprosiła wnuczkę i syna.
Pani Jadwiga to nadal silna kobieta, charakter sanitariuszki Szarych Szeregów zachowała - mówi w rozmowie z tygodnikiem Na Żywo znajomy rodziny. Dlatego chce doprowadzić do zgody**.**
Ostatniego dnia października rodzina zgromadziła się więc przy jednym stole, jednak pojednanie chyba nie całkiem się udało, bo następnego dnia Marta pojawiła się na grobie rodziców na Wawelu tylko w towarzystwie męża i córek. Jej stryj w tym czasie zapalał znicze na warszawskich Powązkach.