Narzekanie na polskie stacje radiowe to zbyt jałowe zajęcie, by opłacało się w ogóle tracić na to czas. Wiadomo, że od lat właściwie nie da się ich słuchać. Swoje trzy grosze do tematu postanowił dorzucić tym razem Kazik. Atakuje stację Eska Rock po tym, jak ta odmówiła puszczania nowego singla Kazik na Żywo, Plamy na słońcu, gdyż nie był on zgodny z ogólnie przyjętymi standardami.
My, zespół KNŻ, nagraliśmy płytę. Na płycie znajduje się kilkanaście piosenek. Wy, jako pracownicy instytucji, która utrzymuje się z puszczania utworów muzycznych przetykanych blokami reklamowymi, wyraziliście zainteresowanie nadawaniem którejś z naszych piosenek. My, jako artyści, wskazaliśmy piosenkę, którą uważamy za najbardziej godną polecenia słuchaczom. I wszystko byłoby pięknie, gdyby (to najczęstsze słowo polskie) nie Wasza kuriozalna propozycja, żebyśmy tę naszą piosenkę przycięli do waszych potrzeb.
Zainteresowanym wyjaśniamy: wytypowana przez nas piosenka trwa 6 minut 12 sekund. Redaktorzy radia ESKA, konkretnie Robert Pegaz Zawieja, zażyczyli sobie, by piosenka trwała nie dłużej niż 4 minuty, poza tym krzywili się na to, że głos wokalisty pojawia się dopiero w dwudziestej sekundzie. (Tu nasuwa się skojarzenie i pytanie: czy stacje telewizyjne powinny transmitować mecze pod warunkiem, że bramka padnie w pierwszym kwadransie?!).
Drodzy redaktorzy, pomyłka wasza podobna jest do pomyłki bankowców, którym ubzdurało się, że są od pobierania naszych podatków, a nie od ich generowania. Tłumaczymy więc: radio jest od puszczania piosenek, a nie od ich produkcji. Macie pełne prawo odmówić puszczania naszych utworów, ale nie macie prawa w nie ingerować. Stawiacie się bowiem wtedy w sytuacji strony zamawiającej dzieło, w takim razie musielibyście nam za nie zapłacić. (...) Wy, powtarzamy, naszej piosenki nie zamówiliście! Od razu uprzedzamy zarzut, że płacicie nam tantiemy jest to opłata pobierana za wykorzystanie utworu, a nie jego napisanie.
Zespół oburzony pretensjami stacji wysłał do radia nową wersję piosenki. Przyśpieszył ją dwa razy nie usuwając żadnego jej fragmentu.
Przesłaliśmy wam wersję piosenki bez skrótów, za to w dwa razy szybszym tempie, kto pamięta przewijanie taśmy na szpuli przy włączonej głowicy, ten może sobie wyobrazić jak zabrzmiała. Choć trwała 3 minuty 6 sekund, nie spodobała się wam, więc postanowiliście nie objąć naszej płyty tzw. patronatem medialnym.
Szefowie stacji nie pozostawili tych oskarżeń bez odpowiedzi. Twierdzą, że ich prośba jest ogólnie przyjętą normą:
Grzecznie zapytaliśmy wytwórnię SP Records (z którą współpraca układa się wręcz koncertowo!) czy istnieje możliwość otrzymania wersji radiowej najnowszej piosenki KNŻ. Taka praktyka jest normalna w cywilizowanym świecie i nikt nigdy z tego powodu nie wpadał w histerię. To, jakby powiedział klasyk: "oczywista oczywistość". W odpowiedzi otrzymaliśmy wersję trzyminutową utworu, który został po prostu dwukrotnie przyspieszony. Bardzo nas ubawiło rock’n’rollowe podejście zespołu - śmialiśmy się do późnej nocy. Pragniemy zaznaczyć, że nie odmówiliśmy patronatu nad wydawnictwem KNŻ. Naszej decyzji nie uzależnialiśmy też od otrzymania wersji radio edit utworu.
W całą sprawę zaangażował się również Kuba Wojewódzki, pracownik stacji. W porannej audycji kpił z Kazika i jego twórczości nazywając ją "rockiem piwnym połączonym z dobrze zakrapianym weselem".
W roku 2008 został dziadkiem i niestety coraz bardziej to słychać. Biedny nasz Kazik starzeje się - nie tylko na ciele, ale i na umyśle - skomentował.
Zgadzacie się z nim, że Kazik staje się obciachowy i niedzisiejszy? A może problemem jest bardziej Kuba i radiowe normy? Ciekawe, czy jakoś mu odpowie na to poniżenie.