Jerzy Hoffman, który kręci filmy od 56 lat, z pewnością niejedno już widział na planie i poza nim. Jednak jeszcze nigdy żaden z aktorów nie wykręcił mu takich numerów jak obsada Bitwy Warszawskiej 1920. Reżyser starej daty, który ma już 79 lat, przegrał starcie z nowym pokoleniem gwiazdek.
Najpierw Natasza Urbańska wyznała na konferencji prasowej, że całując swojego serialowego narzeczonego myśli o Januszu Józefowiczu, następnie odtwórca jednej z głównych ról, Borys Szyc podczas pokazu filmu w Łodzi ledwo trzymał się na nogach, a obecni na gali dziennikarze przysięgają, że na ten widok Hoffman omal nie spalił się ze wstydu. Najbardziej ośmieszył się jednak grający księdza Skorupkę Łukasz Garlicki. Podczas spotkania z widzami w Dublinie po pijaku wyznał, że jego praca na planie polegała głównie na piciu i, cytujemy, "pieprzeniu kobiet". Przypomnijmy:
Od tamtej pory Hoffman przestał w ogóle odbierać telefony. Co ciekawe, wyczyny obsady Bitwy Warszawskiej zbiegły się w czasie z wydaniem książki Anny Dymnej, która współpracę z Hoffmanem wspomina zupełnie inaczej niż Garlicki.
Jurek tak samo ceni maszynistę na planie jak aktora - napisała Dymna. Szanuje ludzi.
Szkoda, że bez wzajemności.