Śliczna Jessica Alba nie czuje się Latynoską. Wielu Latynoamerykanów ma jej to za złe. Aktorka tłumaczyła się w lipcowym numerze magazynu Para Tados, gdzie pojawiła się też na okładce:
Mój dziadek był jedynym Meksykaninem na swoim uniwersytecie, jedynym Latynosem w pracy i w klubie dla mężczyzn, gdzie wszyscy inni byli biali. Starał się zapomnieć o swoich meksykańskich korzeniach, bo nie chciał żeby jego dzieci czuły się inne w Ameryce. On i moja babcia nie mówili po hiszpańsku ze swoimi dziećmi. Teraz, jako trzecia generacja naszej rodziny w Ameryce, czuję, że się już od tego całkiem odcięłam.
Kiedyś czułam się jak jakiś wyrzutek, ale teraz ludzie są bardziej zróżnicowani etnicznie. Już jako dziecko byłam świadoma tego, że mam wydatniejsze usta i ciemniejszą skórę. Dlatego czułam, że tu nie pasuję. Teraz to normalne i kolor skóry nie gra zbyt wielkiej roli.
Przez całe moje życie, kiedy dorastałam, żadna rasa mnie nie akceptowała. Dlatego też nigdy nie czułam się związana z jakaś konkretną rasą. Wychowano mnie bardzo po amerykańsku. Czuję się Amerykanką i nie mówię po hiszpańsku. Więc, do tych, którzy mówią, że jestem latynoską aktorką – OK, ale to do mnie nie pasuje. To nieprawda.
Albę najwyraźniej problem jej pochodzenia dręczy już od dłuższego czasu, bo jakiś czas temu, w innym wywiadzie, powiedziała:
Alba to moje nazwisko i jestem z niego dumna. Ale to wszystko. Moi dziadkowie urodzili się w Kalifornii, tak jak i moi rodzice, i mimo że jestem dumna ze swojego nazwiska, jestem Amerykanką. Przez całe życie nigdy nie czułam przynależna do którejś z ras i nie czułam się przez żadną akceptowana. Jeśli by się głębiej zastanowić, to jestem w mniejszym stopniu Latynoską niż Cameron Diaz, której ojciec jest Kubańczykiem. Ale ludzie nie mówią o niej, że jest Latynoską, bo ma jasne włosy.
Cóż, wygląda na to, że Jessica by może nie czuje sie przynależna do żadnej rasy, ale zazdrości Diaz i chciałaby być uznawana za przedstawicielkę rasy białej.