I oczywiście bez Mai Sablewskiej, ale to chyba żadne zaskoczenie. Jeszcze w czasie trwania pierwszej edycji nie brakowało głosów, że tym razem Edwarda Miszczaka zawiódł jego słynny instynkt. Najbardziej oberwało się jurorce Mai Sablewskiej oraz prowadzącemu Jarosławowi Kuźniarowi, który od pierwszego castingu sprawiał wrażenie, jakby trafił do programu przypadkiem i nie został dokładnie poinformowany, w jakim celu. Dziennikarz TVN24 doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nie sprawdził się w formule show i raczej wyklucza swój udział w kolejnej edycji.
On nie przepada za show biznesem, a doświadczenia z pierwszej edycji tylko to pogłębiły - mówi w rozmowie z Faktem jego znajomy. W tej chwili sytuacja jest taka, ze TVN chce, by był on twarzą również drugiej edycji, ale Jarek nie chce się zgodzić. Ceni sobie prywatność, a przez X Factor stał się bardzo popularny. To mu przeszkadza.
Cóż, jeśli uda mu się wymigać, jego mama będzie pewnie rozczarowana. W show biznesie odnalazła się znacznie lepiej niż syn. Zobacz: Matka Kuźniara: "Uwzięli się na niego!"