W życiu wszystko jest możliwe, trzeba tylko chcieć i nawet się nie obejrzysz kiedy nie ty, ale tobie będą pastowane buty za grube miliony. Z wielu powodów, głównie takich, że mnie naprawdę mało interesują życiorysy celebrytów, nie przyjrzałem się dokładnie z kim mamy do czynienia, czyniąc z niejaką Weroniką Marczuk. Jak się okazuje jest to istota rzeczy nie tyle w kontekście łapówkarskiej afery wokół Marczuk, ale w pewnym tasiemcowym spektaklu, który się odbywa na naszych naiwnych oczach.
W 1991 roku przyjeżdża do Polski Ołena Marczuk i w jednych gaciach zaczyna karierę tancerki, machając cyckami i pośladkami przy rurze, w trójmiejskich lokalach typu go go. Po tym pierwszym klasycznym kroku w karierze, „Ukraince” pojawiają się na horyzoncie kariery formalne problemy ze stałym pobytem w Polsce i tak dochodzi do drugiego klasycznego kroku. Pani Ołena łowi męża, aby dostać polskie kwity. Coś się jednak w związku małżeńskim Ołeny nie układa i niespodziewanie małżeństwo gaśnie. Nieszczęście jednak trwa krótko i któregoś pięknego dnia na sopockim molo Ołena poznaje Cezarego, jest rok 1994. Ołena nie ma skończonych żadnych studiów, coś już tam duka łamaną polszczyzną kończy jakąś ogólnokształcącą wieczorówkę dla dorosłych. W 1995 roku po ślubie ze znamym Cezarym następuje cudowne przeobrażenie podrzędnej striptizerki nie tylko w szanowaną żonę znanego aktora, ale w szereg innych znaczących funkcji społecznych. Kończy Ołena UW na wydziale prawa i administracji, jakimś sposobem za pierwszym razem zdaje aplikację radcowską, już jako Weronika, a potem to z górki. Co można robić w Polsce gdy się jest sławną, znaną oraz zdolną Ołeną od rury? moze byc ciekawy film...hmmmm[/cytat]
WSI dba o swoje materace
[/cytat]