Informacja o rozwodzie Demi Moore i Ashtona Kutchera nie zdziwiła chyba nikogo. O problemach w małżeństwie pisaliśmy już od dawna. Na decyzji aktorki zaważyło ostatecznie ujawnienie romansów aktora z przygodnie poznanymi kobietami. Jak donosi magazyn People, wszyscy znajomi przepowiadali od dawna koniec tego związku.
To małżeństwo psuło się od dłuższego czasu – mówi jeden z nich. Ashton był gotowy je zakończyć, ale czekał, aż Demi przejmie inicjatywę. Kochał ją, ale nie mógł dalej z nią żyć. Mieli już siebie dość. Doprowadzali się do szaleństwa. Demi miała poważny problem z tym, że dzieli ich 15 lat różnicy. Czuła się z tym niekomfortowo. Miał dosyć jej ciągłych pytań i wątpliwości.
Tymczasem Us Weekly donosi, że Demi i Ashton uczęszczali na terapię małżeńską, którą organizowali psychologowie na co dzień związani z... sektą kabalistyczną. Ponoć to tam Moore nabrała pewności, że małżeństwo należy zakończyć i zdecydowała się złożyć papiery rozwodowe.
Powiedziała mi, że czuje do siebie odrazę i czuje się źle sama ze sobą. Chciała to zmienić – zdradza jej znajoma. Powtarza, że każdy kolejny dzień jest coraz łatwiejszy do przetrwania. Jest bardzo dobrej myśli.
Brytyjskie Metro natomiast dowiedziało się, że rękę do aktorki wyciągnęła jej koleżanka z Kabały, Madonna. Ponoć dzwoni do niej codziennie i próbuje ją podnieść na duchu.
Kontaktuje się z nią niemal codziennie i wysyła jej wiadomości, w których pisze, że jest ogromne dumna z tego, jak wiele ma siły – mówi informator. Miała wielu młodszych kochanków, więc wie jak to działa. Powiedziała jej, że niedojrzałość Ashtona jest oczywista, i zasługuje na kogoś, kto będzie jej dorównywał. Intelektualnie i emocjonalnie.
Miejmy nadzieję, że efektem rozstania z Ashtonem nie będzie mocniejsze wkręcenie się Demi w spotkania kabalistów. Są ludzie i organizacje, którzy tylko czekają na taką chwilę słabości gwiazdy, żeby "zbombardować miłością".