Najwyraźniej naprawdę trudno ją zrazić. Tym razem Agnieszka Włodarczyk wybrała najbezpieczniejszy z możliwych repertuar. Jej nowa płyta składa się wyłącznie z... kolęd. Liczy na to, że ludzie skuszą się na taki nabytek przy okazji świątecznych zakupów. Tytuł albumu (Najpiękniejsze polskie kolędy) jest maksymalnie prosty i łatwy do pomylenia np. z płytą zespołu Mazowsze czy jakąkolwiek inną. Trzeba się dobrze wczytać w informacje na okładce, żeby zobaczyć, co się naprawdę kupuje, a w czasie świątecznych zakupów nie każdy ma na to czas. Oto jej plan marketingowy.
Od kilku lat pomysł nagrania kolęd nie dawał mi spokoju - wyznaje w rozmowie z Faktem Agnieszka. Wiedziałam, że kiedyś przyjdzie ten czas, jednak nie wiedziałam, że potrzebuję do tego specjalnego natchnienia. Miesiąc przed nagraniem tej płyty wybrałam się w podróż do Betlejem, miejsca, gdzie wszystko się zaczęło. To właśnie ta podróż stała się dla mnie natchnieniem do nagrania albumu z moimi ukochanymi kolędami - reklamuje wzruszona.
Myślicie, że rzeczywiście ją natchnęło?