Niedawno pisaliśmy, że Joanna Krupa jest gotowa iść w ślady Michała Wiśniewskiego oraz Mandaryny i sprzedać telewizji wszystko, łącznie z ceremonią ślubną. Ślub i wesele miałyby być częścią reality show, które wiosną przyszłego roku ma zadebiutować w stacjach telewizyjnych po obu stronach oceanu.
Krupa, której bardzo zależy, by stać się równie rozpoznawalna w Ameryce jak u nas, ma jednak spore problemy z dopięciem wszystkiego na ostatni guzik. Zbojkotowaniem całego przedsięwzięcia zagroził bowiem jej ojciec. Zbigniew Krupa zapowiedział, że nie odprowadzi córki do ołtarza, jeśli zobaczy na ślubie ekipy telewizyjne... I bardzo słusznie, to się nazywa zdrowe podejście! Szkoda, że więcej gwiazdek i celebrytów nie ma mądrych rodziców.
Nie wiadomo, co na to Joasia, która niedawno pojednała się z ojcem po 12 latach braku kontaktu. Niewykluczone, że dojdzie do wniosku, że skoro przez tyle lat obywała się bez niego, to i teraz jakoś to przeżyje. Z drugiej strony, większość panien młodych w tym ważnym dniu woli mieć u boku oboje rodziców. Poza tym, jakby to wyglądało w telewizji... A przecież wizerunek szczęśliwej rodziny to priorytet. Mediacji podjęła się zatem młodsza siostra Joasi, Marta.
Ona wie, jak ważny jest ślub dla Joanny i powiedziała, że zrobi wszystko, aby nie zabrakło w tym dniu ich ojca - zapowiada w rozmowie z Na żywo przyjaciółka sióstr.
Co by się nie działo, zapowiada się na to, że przynajmniej kilka ze "szczerych uśmiechów" w reality show będzie wymuszonych. Cóż, to w końcu show biznes, czyli: uśmiechanie się z rodziną za pieniądze.