Nadal nie cichną komentarze po zwolnieniu szefowej Jedynki. W rozmowie z Wirtualnymi Mediami Iwona Schymalla utrzymuje, że w TVP normą jest nie tylko wywieranie nacisków, lecz także zastraszanie ludzi groźbami. Twierdzi, że tym sposobem próbowano zamknąć jej usta. Nie jest tajemnicą, że Schymalla i nowe władze TVP nie darzą się wzajemnie sympatią.
_**Groźby nie robią na mnie wrażenia**_ - oświadczyła była szefowa Jedynki. Grożą tylko słabi ludzie.
Chyba jednak jakieś wrażenie zrobiły, bo Schymalla unika podawania nazwisk. Mówi tylko o "nieformalnych strukturach władzy."
_**Żadnych gróźb sądowych nigdy nie było**_ - informuje w rozmowie z Super Expressem rzecznik prasowy TVP. W sprawie pani Schymalli będzie wydany komunikat.
Po dymisji Schymalli zaoferowano możliwość pozostania w TVP, jednak zdecydowała się odejść. Obecnie czeka na wypłatę 9-miesięcznej odprawy w wysokości co najmniej... 450 tysięcy złotych.