Po tygodniach milczenia głos w sprawie rozstania z Kim Kardashian zabrał jej obsmarowany we wszystkich mediach mąż, Kris Humphries. W wystosowanym kilka dni temu oświadczeniu koszykarz podkreślił, że nie zgadza się na rozwód i separację, a jedyne, co jego zdaniem wchodzi w grę, to anulowanie małżeństwa, które miało być udzielone przez osobę nie posiadającą do tego uprawnień. Zobacz: Chce UNIEWAŻNIENIA ŚLUBU z Kim!
Teraz dowiadujemy się, że sportowiec chce pójść jeszcze dalej i żąda również anulowania intercyzy, którą podpisał przed ślubem. Nie chodzi jednak o zapisy regulujące kwestie majątkowe, ale... medialne. W dokumencie znajduje się bowiem klauzula zgodnie z którą w razie rozstania żadne z nich nie może komentować w mediach szczegółów ich wspólnego życia. Zauważcie, że sama Kim, która odwiedziła już ze swoją dramatyczną historią chyba wszystkie redakcje w USA, wypowiada się filozoficznie, ale dość oględnie, nie zagłębiając się w detale.
Intercyza została zawarta na wypadek sytuacji, gdyby jednak coś poszło nie tak, żeby ani Kris, ani Kim nie mogli opowiadać o ich małżeńskich oraz intymnych sprawach w mediach - mówi osoba z otoczenia Humphriesa. Jednak teraz Kris chce mieć możliwość opowiedzenia swojej wersji wydarzeń bez obaw, że zostanie pozwany.
Jeżeli więc małżeństwo zostanie anulowane, najprawdopodobniej anulowana zostanie również intercyza, bo, zgodnie z prawem stanu Kalifornia, celebrytka i koszykarz nigdy nie byli legalnym małżeństwem.
Kris zasięga pomocy u doświadczonych prawników. To profesjonaliści - dodaje informator. Jeżeli sędzia anuluje to małżeństwo, uda się zrobić to również z intercyzą. Zależy mu, żeby sprawa została załatwiona legalnie, przed sądem, i żeby proces był przejrzysty. Reguły się zmieniły. Kris nie chce być już wycieraczką Kim.
Kardashian chyba nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. A nawet gdyby, i tak jest w lepszej sytuacji, bo odpowiednio wcześnie zadbała o stosowny PR... Cóż, taka kara czeka każdego, komu marzy się publiczny ślub z celebrytką.