W udzielonym w 2009 roku wywiadzie Violetta Villas wyznała, że cały swój dobytek przepisała swojej gosposi i tzw. "opiekunce", Elżbiecie Budzyńskiej. Sporządziła testament, w którym wydziedziczyła całą rodzinę. Trudno się dziwić, że jej syn zapowiada teraz, że będzie walczył z Budzyńską w sądzie. Na razie trwają poszukiwania dokumentu.
Mówiono mi, że podobno taki dokument istnieje, jednak osobiście go nie widziałem – mówi w Fakcie prawnik Jacek Świeca, który reprezentuje Krzysztofa Gospodarka. Zresztą najpierw musi zakończyć się śledztwo, a dopiero potem mogą rozpocząć się jakiekolwiek postępowania spadkowe. W tym momencie zrobiliśmy dwa kroki. Wystąpiliśmy do prokuratury o szczegółowe informacje na temat prowadzonego przez nią śledztwa. I wystąpiliśmy do wojewódzkiej policji z wnioskiem i prośbą o zabezpieczenie domu pani Villas. W końcu nie wiadomo, czy znajdujące się tam rzeczy nie zostaną sprzedane czy zabrane jeszcze przed postępowaniem sądowym w sprawie spadkowej.
Zapytany przez dziennikarzy, czy syn Villas zamierza sądzić się z Budzyńską o dobytek matki, odpowiada:
Raczej tak. Przede wszystkim będziemy sprawdzać, czy podczas spisywania tego testamentu pani Villas była w pełni władz umysłowych.
Na razie nie wiemy, gdzie te dokumenty się znajdują, najprawdopodobniej są w domu w Lewinie, czekamy aż zostaną nam udostępnione, bo posiada je, jak twierdzi, Budzyńska – mówi z kolei Super Expressowi Małgorzata Gospodarek.
A ponoć jest o co walczyć. Ziemia i dom w Lewinie są warte kilkaset tysięcy złotych. Sporo pieniędzy mogą przynieść też prawa autorskie. Mówi się także, że Villas była właścicielką mieszkania w Warszawie. Czy wszystko to przypadnie kontrowersyjnej opiekunce, z którą gwiazda wyizolowała się od świata na wiele lat?