Można być niemal pewnym, że nie jest to żadna kradzież, ale zupełnie kontrolowany wyciek, który ma udowodnić, że Lindsay Lohan nie przepadła, a jej sesja do Playboya będzie strzałem w dziesiątkę. Dzień po tym, jak w sieci pojawiła się okładka magazynu z upadłą gwiazdką w roli głównej, można obejrzeć już całość pracy LiLo, fotografa i grafików. Bo to, że mocno pomógł jej program do obróbki grafiki, nie ulega żadnej wątpliwości.
Jak zapewniano od początku, sesja utrzymana jest w klimacie stylizującym aktorkę na Marylin Monroe. 26-latka wije się na krwistoczerwonym łóżku, we fryzurze i makijażu a'la seksbomba z połowy ubiegłego wieku.
Oceńcie sami, czy zamierzony efekt został osiągnięty: