Takie rzeczy to chyba tylko w Ameryce... Za oceanem trwa właśnie pierwsza edycja _**X Factor**_, w której sędziuje weteran gatunku, Simon Cowell, a także Nicole Scherzinger i Paula Abdul. W ostatnim odcinku miała miejsce dramatyczna scena: 13-letnia Rachel Crow, która decyzją widzów pożegnała się z programem, wpadła w histerię...
Młoda wokalistka była jedną z faworytek show, trenowała w grupie Cowella. Zgodnie z zasadami, dwoje uczestników z najmniejszą ilością głosów wykonywało jeszcze jeden utwór, a następnie jurorzy głosowali, kto powinien przejść dalej. W razie remisu, tzw. "deadlocku", decydowała ilość głosów oddanych przez widzów. Ostatnie słowo przypadło Scherzinger, która bardzo przeżywała swoją rolę i postanowiła zagłosować tak, żeby doszło do "deadlocku" i zrzucić decyzję na publiczność. Wtedy prowadzący ogłosił, że odejść z show musi 13-latka.
Dziewczynka rzuciła się na ziemię, zaczęła płakać i zawodzić. Na scenę wpadli inni uczestnicy, jurorzy i rodzina Rachel. W tle miotała się zapłakana Nicole, prezenter próbował opanować sytuację, nie bardzo mu to jednak wychodziło. Słowem - zupełny chaos.
Po zakończeniu programu okazało się, że dziewczynka, adoptowana przez swoich rodziców, czuła się... odpowiedzialna za utrzymanie rodziny, na które miała zarobić śpiewając. Jej ojciec jest bowiem ciężko chory i nie może już wykonywać dotychczasowej pracy, a rodzina tonie w długach. Jednak, jak to w takich przypadkach bywa, pojawiło się światełko w tunelu - do Rachel już zgłosili się ludzie z Disneya, którzy chcą ją zatrudnić. W końcu 13-latka z takim głosem i taką historią jest dla nich idealną kandydatką na kolejną młodocianą gwiazdkę.
Zobaczcie, jak dziewczynka przeżywała swoją porażkę: http://w419.wrzuta.pl/film/0PFZNuEPXKo/
Wyobrażacie sobie coś takiego w polskiej edycji? Szpaka rzucającego się na podłogę i szlochającego z nim Wojewódzkiego?
A tutaj jeszcze wideo z poprzednich Rachel występów: