Sobotni jubileusz 50-lecia pracy artystycznej Daniela Olbrychskiego przyćmiło bardzo nieprzyjemne wydarzenie. Jerzy Kulej, dwukrotny mistrz olimpijski w boksie, wręczał na scenie swojemu przyjacielowi replikę złotego medalu, który zdobył na olimpiadzie w Meksyku, gdy osunął się w ramiona aktora. Okazało się, że miał zawał serca.
Powiedział: "Nigdy nie byłem na deskach", co jest prawdą. Ja myślałem, że on ze wzruszenia chce coś zagrać i powiedział do mnie: "Danek, trzymaj mnie" i osunął mi się w ramiona – relacjonował Olbrychski w Dzień Dobry TVN. Wszyscy myśleli, że on się do mnie przytula, ze wzruszenia zagrał. I widzę białka oczu, więc go położyłem na scenie, jak na ringu i krzyknąłem: "Lekarzy!".
Na szczęście dla byłego pięściarza, na widowni teatru 6. piętro znalazło się kilku, w tym mąż Grażyny Torbickiej, który jest profesorem kardiologii. Wraz z Robertem Śmigielskim, specjalistą medycyny sportowej, rozpoczął resuscytację.
Zobaczyłem dwóch wielkich lekarzy: Adama Torbickiego, męża Grażyny, i biegnącego z góry wielkiego lekarza, Roberta Śmigielskiego, którzy zaczęli reanimować mistrza i przywrócili mu bicie serca.
Kulej nadal przebywa w szpitalu. Jest w śpiączce. Jego stan jest ciężki, choć stabilny.