To naprawdę spora suma zważywszy na to, że największa wyjadaczka sylwestrowych imprez, Maryla Rodowicz, była w stanie w tym roku wynegocjować "jedynie" 70 tysięcy złotych. Według informacji Faktu, Edyta Górniak za jeden występ żegnający 2011 rok mogłaby zgarnąć nawet 300 tysięcy. A dostała propozycję aż trzech takich występów.
Chodzi o zamknięte imprezy, w których nie będą mogli wziąć udziału ludzie "z ulicy". Mają być tak zaplanowane, by nie kolidowały ze sobą.
Wszystko zostało tak zaplanowane logistycznie, by Górniak nie miała problemu z szybkim przemieszczeniem z jednej imprezy na drugą – pisze Fakt. Wszystkie trzy odbywają się bowiem w Warszawie i jej okolicach, a harmonogram występów byłby rozpisany tak, by gwiazda zdążyła wszędzie zaśpiewać kilka piosenek.
Co ciekawe, Górniak podobno... nie jest zainteresowana tymi występami i woli spędzić święta i sylwestra w Singapurze. Trudno w to uwierzyć chyba jeszcze bardziej niż w te kosmiczne stawki za krótki koncert.