Historia Michaliny Manios odegrała sporą rolę w promocji drugiej edycji Top model. O 22-latce, hermafrodycie, której lekarze po narodzeniu przypisali niewłaściwą płeć, usłyszeliśmy kilka miesięcy przed startem programu. Jako że to wciąż dość niespotykane, by ktokolwiek mówił o tym publicznie, temat stał się bardzo "medialny". O swoich doświadczeniach Michalina opowiada teraz dziennikarzom Show.
Nie czułam się kobietą. Zawsze czułam, że coś jest ze mną nie tak. Nie pozwalano mi ubierać się tak, jak chciałam, nie mogłam nawet bawić się lalkami, choć czułam taką potrzebę – wyznaje, po czym opowiada, że była pośmiewiskiem, a rówieśnicy ją zaszczuli i znęcali się nad nią psychicznie: Czułam się tak jakbym była zbrodniarzem, rzeczą, śmieciem. Bywało, że czekałam aż skończą mnie kopać, pluć na mnie i wyzywać. Próbowałam nie płakać, bo łzy tylko potęgowały ich agresję.
Takie sytuacje wywarły ogromne piętno. Lata życia z kompleksami sprawiły, że Michalina ma teraz spory problem z przyzwyczajeniem się do komplementów. Twierdzi jednak, że nie żałuje udziału w Top model:
Wciąż się czuję nieswojo, kiedy ktoś dobrze o mnie - mówi. Wiedziałam, że mogę spodziewać się najgorszego. Tymczasem, ku mojemu zaskoczeniu, spotykam się z pozytywną reakcją. Cieszy mnie to. I sprawia, że zaczynam wierzyć, że w Polsce coś się zmienia na lepsze. Że tacy jak ja też mają prawo do życia.
Mocne słowa, ale trudno się im dziwić, jeżeli naprawdę traktowano ją tak, jak to opisuje.