George Michael trafił do szpitala w Wiedniu pod koniec listopada, z ciężkim zapaleniem płuc, z którym tamtejsi lekarze początkowo nie mogli sobie poradzić. Organizm piosenkarza nie reagował prawidłowo na podawane mu antybiotyki. Doprowadziło to do ostrej niewydolności płuc i zmusiło do podłączenia go pod specjalną aparaturę, która oddychała za niego.
Sprawa wyglądała bardzo poważnie. Spekulowano, że 47-letni gwiazdor choruje na AIDS - jego głównymi objawami jest najczęściej właśnie ciężkie zapalenie płuc i brak efektów leczenia antybiotykowego. Niepokojące jest to, że rzecznik Michaela nigdy nie skomentował oficjalnie tych doniesień, kilka dni temu oświadczył jednak, że muzyk powoli wraca do zdrowia i powinien niedługo opuścić austriacką klinikę.
Dzisiaj wydano oświadczenie, w którym poinformowano, że George wyszedł już ze szpitala i poleciał do rodzinnej Anglii, żeby poddać się rehabilitacji, już w warunkach domowych.
Czuje się o wiele lepiej - mówi osoba pracująca na oddziale w rozmowie z gazetą Osterreich. Ma się tak dobrze, że znów może wsiąść na pokład samolotu.
Piosenkarz spędzi więc święta nie w szpitalu, jak początkowo sądzono, ale w domu rodzinnym. Nadal trzymamy kciuki za pełny powrót do zdrowia.