To nie było łatwe pojednanie. Marta Kaczyńska nadal ma ponoć żal do stryja o to, jak scharakteryzował ją i jej męża w swojej przedwyborczej książce Polska naszych marzeń. Początkowo nie miała nawet w planach świątecznej wizyty w domu stryja i babci, co potwierdził w rozmowie z tabloidem polityk z bliskiego otoczenia prezesa PiS. Coś jednak skłoniło ich do pojednania, bo, jak donosi Fakt, w drugi dzień świąt Marta odwiedziła stryja.
Towarzyszyły jej tylko córki. Podobno dano jej do zrozumienia, że obecność Marcina Dubienieckiego przy świątecznym stole nie jest pożądana.
Czarę goryczy przelały medialne występy Dubienieckego, który nagle stał się pełnomocnikiem prawnym Marty Kaczyńskiej w śledztwie smoleńskim - wyjaśnia w rozmowie z tabloidem jeden ze współpracowników Jarosława Kaczyńskiego. Co gorsza występował we wszystkich programach i ogłaszał, że ma polityczne plany. A kiedy stwierdził, że Marta Kaczyńska powinna mieć "jedynkę" na listach wyborczych i nie ma takiej siły, która by jej tego zabroniła, prezes się wściekł. W końcu powiedział, że ma go dość, nie chce go znać i że nie ma on nawet wstępu do jego domu.
Cóż, sytuacja jest trudna. Z drugiej strony, nawet jeżeli go tak nie znosi, trudno sobie wyobrazić, żeby życzył Marcie kolejnego rozwodu.