Jak się okazuje, lansowanie się na imprezach i śpiewanie "Happy Birthday, Mr Burger King" nie jest aż tak opłącalne, jak mogłoby się wydawać. Muszę walczyć o każdy grosz. (...) Bywają chwile, że nie mam co do garnka włożyć - mówi Frytka Super Expressowi. I dodaje:
Są chwile, kiedy się budzę i płaczę z bezsilności. Czuję odrazę do obłudy, jaką spotykam na każdym kroku. Ludzie są okrutni. Pogoń za pieniędzmi sprawiła, że przestali mieć jakiekolwiek uczucia. Mam świadomość, że nie ma zmiłuj, że jest się zdanym wyłącznie na siebie. Gdzieś po drodze ciągle dostaję kopniaki, podnoszę się, ale zastanawiam się, na jak długo wystarczy mi sił. Przepraszam za łzy - Frykowska usiłuje wzbudzić litość wszelkimi dostępnym środkami.
Nie byłoby Frytki bez seksu w jacuzzi. Jak Frytka ocenia tamten występ?
Byłam wtedy nieświadomą, małą dziewczynką. Zagrały emocje i były prawdziwe. (...) Nie byłoby mnie w show-biznesie, nie wryłabym się w pamięć widzów tak mocno, nie zrewolucjonizowałabym kraju pod względem obyczajowości.
Wiecie pewnie, że Frytka nagrała piosenkę Dwa gołębie. Została ona "wypromowana" w programie Kuby Wojewódzkiego. Frytka tak o niej mówi:
Ta piosenka jest absolutną prawdą, wyszła spod serca, została napisana z wielkim uczuciem. A prawda silnie dociera do ludzi. I okazało się, że "Dwa gołębie" stały się kultowe. Ludzie chcą tego słuchać, więc czy chcę, czy nie, płyta z moimi piosenkami prawdopodobnie ukaże się jesienią. Choć ja nie mam wielkiego parcia na śpiewanie. Moją pasją jest aktorstwo.
Pamiętacie, jak Frytka dała się sfotografować w trakcie operacji nosa? Zapowiadała też poprawienie piersi. Chyba sponsor się zmył, bo Frykowska mówi:
Wciąż mam swoje i na razie nie powiększam. Zrobiłam operację nosa. Ludzie plotkują, że zrobiłam też usta, policzki, pośladki. Że w ogóle cała jestem zrobiona.
To chyba Frytka sama wymyśliła. Efekty operacji plastycznych są zwykle znacznie lepsze.