pisze:Pytanie, bardzo pdtwoawose, brzmi czy stać nas na biznes jak zwykle? Patrząc na załamanie się 3 z 9 cykli życiowych (nie tylko emisje CO2, ale też utrata biorf3żnorodności casus wymierania pszczf3ł się tu kłania, oraz cyklu obiegu azotu w atmosferze) nie mam zamiaru martwić się tym, czy opisywane w artykule pomysły są inżynierią społeczną czy nie. Zaniechanie jakiegoś działania, a nawet pozornie technokratyczne działanie takie jak budowa mostu rf3wnież wpływają na ludzkie zachowanie, tak jak obowiązek zapinania pasf3w czy to, co zostanie położone na pf3łce sklepowej. Przywoływanie Mathusa jest w tym wypadku chybione to raczej brak działania będzie prowadził do przeludnienia ziemi, dalszych katastrof ekologicznych oraz klęsk demograficznych. Z Fukuyamą rf3wnież nie będę dyskutował, miał przyjemność raz już pomylić się z końcem historii więc nie jest dla mnie atrakcyjnym intelektualistą, tak jak z dystansem traktuję nawrf3cenie Sachsa.Żywność ma być przede wszystkim zdrowa i bezpieczna, a hodowla żywności w miastach nie jest niczym nadzwyczajnym projekty, zarf3wno naziemne, jak i szklarnie na dachach budynkf3w, rozkwitają w tak rf3żnych państwach, jak Niemcy i Kuba. Idea jest prosta więcej niezależności, mniej monopoli supermarketf3w, więcej czasu na życie (stąd postulat oderwania polityki społecznej od rynku pracy) i na samodzielną produkcję i naprawę wielu rzeczy, ktf3re wyrzucane dziś do śmieci, pogłębiają zapaść ekologiczną świata, jednocześnie przynosząc niewielką lub zgoła żadną korzyść społeczną. Wiele z tego typu projektf3w to już dziś realizowane, oddolne inicjatywy (takie jak lokalne waluty, prowadzące do kupowania lokalnych produktf3w i zmniejszające zapotrzebowanie na nie tylko finansowo, ale i ekologicznie kosztowny import), i nie są to inicjatywy wielkich intelektualistf3w.To oczywiste, że ekonomia nigdy nie będzie w pełni lokalna, zarf3wno z po