Przemiana, jaką Doda przeszła pod okiem Mai Sablewskiej powoli przestaje być widoczna. Rabczewska wraca do swojego starego stylu prowadzenia rozmów i ubierania się. W najnowszym wywiadzie zasługi za zmianę wizerunku Dody przypisuje sobie również... Karolina Korwin-Piotrowska. Jak widać, bardzo wysoko ocenia swoją wpływowość. Czy słusznie?
- Oceniam Maję bardzo dobrze - mówi celebrytka w rozmowie z Fleszem. Obie przyczyniłyśmy się do zmiany wizerunku Dody. To jest w ogóle bardzo fajna historia. Zadzwoniła do mnie Majka. Pomyślałam sobie: ”O matko, to laska od tej fajansiary”, ale odebrałam. I to była najbardziej konkretna rozmowa na temat przyszłości artysty, jaką kiedykolwiek przeprowadziłam z menedżerem gwiazd. A rozmawiałam już z wieloma. Dzięki nam Doda stała się fajną laską.
- Edyta i Doda straciły na tym, że Maja z nimi już nie pracuje?
- Oczywiście, że tak. Gdy zobaczyłam słynną aferę z Tymochowiczem, to pomyślałam: "Boże, gdyby była tam Sablewska, ta afera w ogóle by nie wyszła". Brak Majki widać na każdym kroku. Tak samo jest z Górniak. Pamiętam, jak Maja rozmawiała ze mną, kiedy dostała propozycję od Edyty Górniak. Powiedziałam jej: "Musisz wyprowadzić ją z kanałów i to nie tylko w kwestii botoksu na twarzy, ale przede wszystkim z pozycji rozhisteryzowanej idiotki, o której przebojach już nikt nie pamięta." Bo tak ją wtedy pokazywały media. Poradziłam jej, żeby się zgodziła, bo to będzie wyzwanie jej życia. I kiedy później zobaczyłam Edytę w Sopocie, to wysłałam Mai SMS-a: "Ja pier...!". To był cud. Nie wierzyłam, że to się uda. I to, że dzisiaj ludzie szaleją za Edytą, to zasługa 12-miesięcznej katorżniczek pracy Mai, bo Edyta nie jest najłatwiejsza we współpracy.
Wygląda na to, że Karolina nadal chce współpracować z Majką. Z kogo zrobią kolejną "fajną laskę"?