Mimo że Alicja Bachleda-Curuś obecnie otrzymuje więcej propozycji pracy od producentów europejskich niż amerykańskich, nie zamierza wracać do Europy.Na pytanie, co właściwie osiągnęła w Hollywood, odpowiada:
Henia osiagnęłam. Urodził się w Los Angeles, więc sprawił, że to miasto jest mi bliższe i łatwiej mi tam być. Bo do pewnego momentu czułam się tam obco, brakowało mi Polski, Europy, tradycji, kultury. Ale w tej chwili jest inaczej, to jest mój drugi dom. A być może staje się tym pierwszym.
Wygląda więc na to, że rodzina Bachledów, która ponoć goraco namawia aktorkę na powród do rodzinnego Krakowa, musi pożegnać się z marzeniami o częstszym widywaniu jej i Henry'ego Tadeusza. Alicja nie planuje już wracać na stałe do kraju. Nie jest tajemnicą, że Alicji bardzo zależy na tym, by jej synek miał stały kontakt z mieszkającym w Los Angeles ojcem, Colinem Farrellem. To okazuje się dla niej ważniejsze niż relacje dziecka z mieszkającymi w Polsce dziadkami. Myślicie, że liczy jeszcze po cichu na to, że kiedyś się zejdą?