Jak poinformowała miesiąc temu telewizja Silesia, ojciec celebrytki Moniki Jarosińskiej jest bezdomny i mieszka w samochodzie (zobacz: *Jarosińska o ojcu: "SPRZEDAŁ MOJE RZECZY! Pamiątki wylądowały na śmietniku")
*. Jak utrzymują pracownicy będzińskiego MOPS-u, wielokrotnie odrzucał on zaoferowaną mu pomoc. To samo twierdzi jego córka, która najwyraźniej odczuwa potrzebę, by się wytłumaczyć się w tabloidach z tej przykrej sprawy.
Mój ojciec był fantastycznym człowiekiem, zanim alkohol nie zaczął go niszczyć - wspomina w rozmowie z Twoim Imperium Jarosińska. To on zaszczepił we mnie miłość do muzyki, literatury i sztuki. To on kupował mi gazety, płyty i książki, a potem kibicował mojej karierze. Niestety, nałóg zespuł nasze relacje. Od lat mam słaby kontakt z tatą. Mogę tylko patrzeć, jak sie stacza, bo moją pomoc odrzuca. Wiele razy woziłam go do szpitala na odwyk. Ale za każdym razem miał do mnie pretensje i uciekał stamtąd.
Monika zapewnia, że kiedy tylko dowiedziała się, że ojciec wylądował na bruku, pojechała do niego wraz z narzeczonym, Pawłem Korzeniewskim:
Chciałam się pogodzić z ojcem, zaproponować mu wspólne spędzenie świąt. Chciałam też spróbowac kolejny raz namówić go na leczenie. Niestety nie znalazłam go. Jego dawni sąsiedzi nie wiedzieli, gdzie jest, podobnie jak jego kompani od kieliszka. Ktoś słyszał, że jacyś dobrzy ludzie pomogli mojemu tacie wynająć mieszkanie gdzieś w centrum Będzina. Zobaczymy ile czasu tam wytrzyma, czy zdoła go nie zadłużyć i uporać się z piciem. Przykro mi tylko, że ojciec opowiada na mój temat bzdury. On zawsze był i jest dla mnie ważny. Zawsze chciałam i wciąż chcę mu pomóc. Niestety on wciąż woli ode mnie butelkę.