Podczas noworocznego programu w TVN24 gościem w studio był Grzegorz Miecugow, który w trakcie rozmowy miał duże problemy z wyraźnym mówieniem. Dziennikarz z trudem dobierał słowa, wysławiał się w bełkotliwy sposób i ucinał wypowiedzi. Natychmiast pojawiły się komentarze, że do telewizji przyszedł pijany. W wywiadzie z Wprost Miecugow wyjaśnia jednak zajście i twierdzi, że był zupełnie trzeźwy, zaś problemy z koncentracją miały inne podłoże.
Poprzedniego wieczora, przez pomyłkę, wziąłem zamiast jednej dwie kapsułki silnego leku antydepresyjnego - wyznał Miecugow. Rano wyglądało, że jest wszystko w porządku. Ale podczas wejścia na antenę okazało się, że głowę mam jasną, ale mowę bełkotliwą - to możliwy efekt uboczny tego leku.
Redaktor radiowej Trójki i jeden z prowadzących programu Szkło kontaktowe w grudniu dowiedział się, że ma raka płuc. To właśnie z powodu poważnych dolegliwości oraz wyczerpującego leczenia Miecugow bierze środki antydepresyjne. Z wywiadu dowiadujemy się także, jak wyglądały okoliczności zdiagnozowania nowotworu, którego przyczyną było nałogowe palenie papierosów.
Profesor poznał historię mojej choroby i mówi: "Ale mam z panem problem, bo pan jest palaczem przysięgłym". A ja mówię: "Od trzech tygodni już nie". Bardzo się ucieszył i poradził mi, żebyśmy poczekali jeszcze miesiąc, zrobili jeszcze jedną tomografię. I o 9 rano tomografia, a o 18 telefon od profesora, że on też jest zdziwiony, bo nie dość, że guz się nie powiększa, to jeszcze się zmniejszył o 40 proc. To taki dowód namacalny, że guz żywił się dymem - opowiada Miecugow.
Dziennikarz wyznaje, że miał w przeszłości poważne problemy z uzależnieniem od alkoholu i hazardu. Sam przyznał, że okłamywał bliskich - twierdził, że jest w podróży służbowej, a czas spędzał w kasynie.
Wierzycie mu, że w studio TVN24 "miał jasny umysł, ale problemy z mówieniem" z powodu antydepresantów? Zobaczcie i oceńcie sami: