Ostatni rok nie należał do szczególnie udanych w życiu Roberta Kubicy. Ledwo uszedł z życiem z groźnego wypadku samochodowego podczas rajdu Ronde di Andora. Po miesiącach walki o zdrowie kierowcy, lekarzom udało się przywrócić mu pełną sprawność i wypisać do domu.
Kiedy już wydawało się, że wszystko jest na najlepszej drodze, okazało się, że Roberta najwyraźniej prześladuje pech.
Niedawno przed swoim własnym domem poślizgnął się na oblodzonej drodze, upadł i złamał piszczel. Pech chciał, że kość pękła dokładnie w tym samym miejscu, co podczas ubiegłorocznego wypadku...
Kubica został przewieziony do szpitala Versilla w miejscowości Viareggio, a stamtąd na jego zyczenie przetransportowano go do specjalistycznej kliniki w Pierra Ligure, w której w lutym zeszłego roku, po wypadku w Ronde di Andorra przeszedł skomplikowane operacje łokcia, dłoni i prawej nogi. Złamanie, którego doznał tym razem, nie jest zbyt poważne, jednak wydłuży rehabilitację Kubicy o co najmniej 3 tygodnie.
Czy to już koniec jego złej passy?