Po wielu miesiącach rozprawy Sąd Rejonowy zamknął rozpoczęty w maju 2011 roku proces przeciwko Dorocie Rabczewskiej, która w wywiadzie z 2009 roku stwierdziła, że "bardziej wierzy w dinozaury niż w Biblię" i wspomniała o apostołach "naprutych winem i palących zioła". Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa do prokuratury złożył odwieczny wróg Dody i jej byłego chłopaka - szef Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami Ryszard Nowak.
Nie pomogły wyjaśnienia Dody, która nie przyznała się do winy i utrzymywała, że "napruty" oznacza "pozytywnie nastawiony", "wino było mszalne", a "zioła z pewnością mogły być lecznicze, bo wtedy aspiryny nie było". Ostateczny wyrok zapadnie już za cztery dni. Prokuratura oskarża Rabczewską o świadomą prowokację.
Co najmniej godziła się ona ze skutkiem swych słów, jakim była obraza uczuć religijnych innych osób – cytuje wypowiedź oskarżyciela Wprost. Brak jest podstaw do przyjęcia, by była to kreacja artystyczna.
Oczywiście zupełnie innego zdania jest obrońca Dody, który zamiast kary 10 tysięcy złotych domaga się pełnego uniewinnienia. Zarzucił prokuraturze nadinterpretację mówiąc: Państwo sadza na ławie oskarżonych kogoś, kto być może dopuszcza się grzechu, ale nie przestępstwa!
W oparciu o opinie ekspertów sąd najprawdopodobniej uzna, że Rabczewska dopuściła się obrazy uczuć religijnych. W przeciwieństwie do podarcia Biblii przez Nergala jej komentarza nie można uznać za "kreację artystyczną". Czy to sprawiedliwe?