Po opublikowaniu przez nas wczoraj niepokojącego nagrania z Barłomiejem Topą z warszawskiego metra w sieci trwa dyskusja czy aktor był pod silnym wpływem środków odurzających, czy może przeżywa poważne załamanie psychiczne. A może jedno i drugie? Co do jednego zgodni są wszyscy: trzeba mu pilnie pomóc.
Okazuje się, że to nie koniec. Na Wrzucie pojawiło się właśnie kolejne, nakręcone z ukrycia wideo Topy, tym razem z supermarketu. Zachowuje się na nim podobnie jak wcześniej w wagonie metra. I tu pojawia się pytanie: Czy to naprawdę przypadek?
Wierzycie w to, że dwie osoby niezależnie nakręciły go w takim stanie? Jest to oczywiście teoretycznie możliwe, jeżeli chodziłby przez kilka dni po mieście w takim stanie, ale coś nam mówi, że prawda może być inna. Zwróćcie uwagę, że te filmiki są zaskakująco do siebie podobne. Oglądając to mamy naprawdę nadzieję, że to jakaś jego akcja w stylu filmu I'm still here Joaquina Phoenixa, albo - jak ktoś zauważył - pomysłowa (aż do przesady) "kampania społeczna". Naprawdę oby się okazało, że ktoś tu próbuje "wkręcić" internautów.
Aż nie chce nam się wierzyć, by znany aktor mógł być pozostawiony przez znajomych i współpracowników sam w takim stanie. A Wam?
Jeżeli nasze podejrzenia się nie sprawdzą i nie jest to rodzaj prowokacji czy też jakiegoś "eksperymentu społecznego", apelujemy do osób z rodziny oraz znajomych Bartosza Topy, aby pilnie się z nim skontaktowali i mu pomogli. Jeżeli natomiast ktoś sobie w ten sposób "żartuje" z Topą i liczy na wykręcenie numeru roku, gratulujemy - jest to przekroczenie wszelkich granic i coś okropnego.
Jakie Wy macie przeczucie?
Poniżej wideo z supermarketu, które trafiło właśnie na Wrzutę:
A to wczorajsze, z metra: