W ostatnim przed wakacjami programie Kuby Wojewódzkiego spotkali się "prawdziwa i jedyna polska seksbomba" oraz "Mandaryna muzyki poważnej". Krótko mówiąc - Ania Przybylska i Piotr Rubik, zwani przez prowadzącego "fenomenami polskiego showbiznesu".
O Ani najprościej powiedzieć tak: miło się patrzy, gorzej słucha. Przybylska jest piękna, świeża, seksowna i ... zmanierowana. Sama przyznaje, że "zdaje sobie sprawe, iż czasem ludzi wkurza", cieszymy się zatem, że ma tego świadomość. Bądź co bądź, rola w Złotopolskich czy Rh + nie są powodami do kreowania się na polską Victorię Beckham, ale Ania sama oświadcza, że "ma tupet" i pewnie dlatego robi to, co robi i jest tam, gdzie jest.
Sensacji w życiu prywatnym brak. Ot, partnerka (nie żona, co kilkukrotnie podkreśliła) piłkarza Jarka Bieniuka, z którym nadal pozwalają sobie na szalone życie i absolutnie w niczym nie przeszkadają im dzieci.
Prawdziwa gwiazda zabłysła jednak nieco później. Piotr Rubik i jego platynowy blond przyćmili wszystko wokół. Choć nie możemy oprzeć się wrażeniu, że to Wojewódzki bardzo starał się narobić szumu, bo sam muzyk jawi się jako osoba dosyć skromna i spokojna. Muzyka muzyką, nas zaintrygowała bardziej historia słynnej już fryzury kompozytora.
Otóż pewnego mroźnego noworocznego poranka Piotr Rubik obudził się z myślą, że coś należałoby w życiu zmienić. Udał się więc wprost do fryzjera. Tam stylista namówił go na zmianę koloru włosów. To było takie biało-czarne - opowiada dziś Rubik. Od spodu inny kolor i z wierzchu inny. Ale ta zmiana mu nie wystarczyła: Na szczęście dla mnie, ten sam fryzjer namówił mnie za drugim razem do zapuszczenia włosów. Jestem mu za to bardzo wdzięczny.
Dalej jak zwykle - Kuba musiał wspomnieć coś o gejach i własnej seksualności. Pochwalił się też, że ma erekcję, patrząc, jak Rubik dyryguje i zapytał, czy ten nie czuje się czasem jak "ucieleśnienie absolutnego fetyszu dla gejów". Nie, Piotr jest całkiem hetero, poza tym nie używa słowa "zajebiście" i nigdy nie podejmie się napisania nowego hymnu narodowego.